Nie wpuszczaj mnie w maliny
A A A
Mariola Huzar, własne 13.10.2020

Filia Biblioteki Publicznej Gminy Kłodzko w Żelaźnie zaprosiła uczniów miejscowej Niepublicznej Szkoły Podstawowej do udziału w warsztatach „nie wpuszczaj mnie w maliny”.


Młodzież z ciekawością weszła do biblioteki zajmując wyznaczone miejsca i nie wiedząc, co ich czeka  i kto kogo będzie wpuszczał w maliny.


Moderatorem malinowego zamieszania była pani bibliotekarka Roma Szczerbień. Po przywitaniu i wyjaśnieniu, co to jest związek frazeologiczny?, gdzie możemy go najczęściej spotkać?, wszyscy zaczęli się zastanawiać,  czy związek ,,wpuścić kogoś w maliny" może pochodzić z ,,Balladyny "

Juliusza Słowackiego, a jeśli nie to dlaczego?


Wszystko proste i zrozumiałe, ale skąd i po co te maliny? Analizując inne synonimy do tego wyrażenia, a było ich sporo np. nabić kogoś w butelkę, oszukać, ocyganić, wykiwać, zbajerować, namydlić komuś oczy i wiele innych, uczestnicy doszli do wniosku, że na pewno nie dotyczy to malin, jako owoców, ale raczej pewnej straty.


Po zdobyciu pewnej wiedzy o związkach frazeologicznych uczniowie przystąpili do zadań.

Każdy dostał ich pięć plus jedno dodatkowe. Za wszystkie zadanie czytelnicy dostawali punkty, którymi były kolorowe  maliny, a właściwie cukierki-żelki w kształcie malin. Kto więcej malin uzbierał ten wygrywał.


Pierwsze zadanie polegało na połączeniu związków frazeologicznych tak, by tworzyły pary, np. wpuścić kogoś w maliny- nabić kogoś w butelkę.


Drugie zadanie wymagało skupienia, aby zapamiętać jak najwięcej synonimów do zwrotu ,, wpuścić kogoś w maliny", czytanych głośno przez panią bibliotekarkę. Po przeczytaniu uczestnicy wypisywali je samodzielnie. Wygrywała ta osoba , która zapamiętała najwięcej.


Łączono również związki frazeologiczne z objaśnieniem metodą wyboru, który pasuje.

Trzeba było również odnaleźć słowa w związku frazeologicznym, który nie pasował do niego i napisać poprawnie. Ponadto zmierzono się jeszcze z  rebusami, które niektórym osobom przysporzyły pewnych trudności, bo wbrew pozorom nie były takie łatwe.


Dodatkowym zadaniem było losowanie ilustracji na podstawie której jeden uczestnik wpuszczał w maliny drugiego uczestnika. Wszyscy świetnie się bawili,  jednocześnie ucząc i pogłębiając wiedzę.


Najciekawszym momentem był ten, kiedy uczestnicy zaczęli  zliczać swoje uzyskane punkty-maliny. Najwięcej było dwanaście, a najmniej osiem. W nagrodę za tak pracowite warsztaty każdy otrzymał podziękowania za wzięcie w nich udziału, które będą im przypominały, kto kogo wpuszczał w maliny.





Archiwum