1 Powiatowe Dyktando z Reymontem
A A A
Mariola Huzar, własne 26.06.2013

 

 

W piątkowe przedpołudnie 21 czerwca 2013 roku w Gimnazjum Publicznym im. Wł. St. Reymonta w Kłodzku, po raz pierwszy odbył się Powiatowy Konkurs Ortograficzny Stowarzyszenia Bibliotekarzy Polskich o Złote, Srebrne i Brązowe Pióro Wójta Gminy Kłodzko. Jego organizatorami byli Biblioteka Publiczna Gminy Kłodzko, Zarząd Kłodzkiego Koła SBP oraz Gimnazjum Reymontowskie.

 

W ortograficznej rywalizacji udział wzięły 66 osoby z województwa dolnośląskiego i śląskiego. Wyzwanie podjęli również pracownicy samorządowi. Najmłodszy uczestnik miał 13 lat, najstarszy 45. Powiatowe Dyktando miało na celu zwrócenie uwagi na poprawną pisownię i ortografię języka polskiego i odbyło się pod honorowym patronatem Senatora RP pana Stanisława Jurcewicza.

 

Wydarzeniu towarzyszyło wiele emocji, gdyż wziął w nim udział pan Maciej Kajzer z Bystrej Śląskiej, który zajął trzecie miejsce podczas ogólnopolskiego Dyktanda 2012 w Katowicach.

Tekst dyktanda przygotowała pani Elżbieta Myślińska – nauczyciel języka polskiego w tutejszym gimnazjum – na podstawie fragmentu powieści „Chłopi” Władysława, Stanisława Reymonta \t.4.\rozdz.7.\ . Wśród trzech zwycięskich prac zabrakło tej napisanej bezbłędnie. Patronat medialny nad tym wydarzeniem objął tygodnik powiatowy „Euroregio Glacensis”.

 

Wyniki dyktanda w imieniu Wójta Gminy Kłodzko pana Stanisława Longawy ogłosiła pani Mariola Huzar – dyrektor gminnej książnicy. Nagrody i dyplomy wręczali Senator RP Stanisław Jurcewicz oraz wicedyrektor gimnazjum pani Ewa Szczepaniak. 

 

Pierwsze miejsce zajął Maciej Kajzer \lat 35\ i otrzymał Złote Pióro Wójta Gminy Kłodzko, puchar Senatora RP oraz nagrodę finansową w kwocie 500 złotych ufundowaną przez Kłodzkich Mecenasów Ortografii:

Spółkę z o.o. RAPMET w Kłodzku – pan Ryszard Rapacz

Restaurację BOGUSZYN w Boguszynie – pan Dawid Przybylski

Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe TOMEX Przewozy Osób w Krosnowicach – pan Przemysław Tomera

Firmę Transportową RICARDO w Kłodzku – pan Ryszard Matyasik

Firmę Usługi Ogólnobudowlane w Kłodzku - pan Jacek Adamczyk

 

Drugie miejsce wypisał sobie Daniel Karabiński \lat 17\ z Jaszkowej Górnej i otrzymał Srebrne Pióro Wójta Gminy Kłodzko oraz puchar Senatora RP.

 

Na trzecim miejscu uplasowała się Maria Woźna \lat 19\ z Nowej Rudy i otrzymała Brązowe Pióro Wójta Gminy Kłodzko oraz puchar Senatora RP.

 

Pozostali uczestnicy otrzymali dyplomy za udział oraz symboliczne długopisy.

 

Komisja oceniająca prace: Elżbieta Myślińska, Justyna Mania, Barbara Smerek, Elżbieta Kurosz, Alicja Humeńczuk-Skrzypek, Beata Smolarek, Mariola Huzar, Stanisława Wyspiańska-Skawina Małgorzata Pilipaka i Patrycja Zaleska.

 

Tak brzmiał tekst dyktanda:

„Burza”

A w Lipcach prażyło już bez mała miesiąc. Im bliżej do żniw, tym mocniej żarzyło się słońce, że już w dzień nie sposób było pokazać się w polu, a noce również nie przynosiły ochłody. Martwili się tym lipczanie niezmiernie. Z nadzieją spoglądali w górę, czy nie zbiera się na deszcz, ale niebo wciąż było bez chmur, całe jakby w szklanej, jasnoróżowej pożodze, a słońce zachodziło czyściuchne i nieprzesłonięte choćby najlżejszym obłoczkiem. Niechby choć lekka mżawka schłodziła ten ukrop! Niepodobna było zmrużyć oka. Aż w końcu przyćmiło się nagle słońce i zmętniało, jakby ktoś rzucił w nie garść popiołu. Sponad chmur zahuczało, jakby stado ptactwa rozłożystymi skrzydłami, a napęczniałe ciemnogranatowe obłoki opuszczały się coraz niżej. Wszystko przycichło i znieruchomiało. Dzikie ptactwo: piegże, kszyki, jerzyki i gżegżółki zaszyły się w gęstwinie.    

Zahurkotały dalekie grzmoty, zerwał się krótki wiatr, po drogach wznosiły się skłębione tumany, słońce rozlało się jak żółtko w piasku, ściemniało gwałtownie i na niebie pojawiły się błyskawice.

 

Naraz słońce zgasło i rozszalała się taka zawierucha, że lały się strugi deszczu, biły pioruny, grzmoty nie rzadko, ale często przewalały się po niebie. Gdzieniegdzie łamały się gałęzie, a wicher wyrywał z ziemi krzewy jeżyn.       

 

Dziewięćdziesięciodziewięcioletni dąb przełamał się z hukiem wpół.                           

 

Burza trwała może z godzinę, aż zboża się pokładły i rzeki spienionej wody pociekły drogami.                      

 

Przerażona zwierzyna czmychnęła w głąb lasu. Przepiórki jakby złotem oprószone, jeże, rude wiewiórki, nieopierzone jaskółki, różnobarwne bażanty i szare kuropatwy szukały schronienia przed burzą i czyhającym zagrożeniem.       

                                                      

Wtem w środku wsi buchnęły płomienie i w mgnieniu oka cała wójtowa stodoła stanęła w ogniu. Kto tylko mógł, leciał do pożaru. Na próżno jednak się trudzili, żywioł pochłonął wszystko. Burza już się przetoczyła na bory i lasy, powietrze było rześkie i chłodnawe, ludzie zaś wychodzili równać wyrwy i naprawiać szkody. 

 

Pogoda nie pogoda, pracować trzeba!