JIČÍNSKA PRZYGODA Z RUMCAJSEM
A A A
Mariola Huzar, własne 29.09.2012

 

 

 Wycieczka realizowana w ramach mikroprojektu „BAJECZNE ANIMACJE KULTURALNE” współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz budżetu państwa za pośrednictwem Euroregionu Glacensis w ramach Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej Republika Czeska- Rzeczpospolita Polska 2007 -2013 „Przekraczamy granice“

 

Młodzi czytelnicy z 10-ciu książnic Gminy Kłodzko pojechali we wrześniu na Festiwal Bajki do czeskiego miasteczka Jičίn. To była jego 22 edycja, która z roku na rok zaskakuje. W rodzinnym mieście Rumcajsa, Hanki i Cypiska dzieci bawiły cały dzień.

 

Tuż po przekroczeniu płatnej bramy wieży polskie dzieci przywitał osobiście Rumcajs, z którym każdy chciał mieć osobistą fotkę. W wieży mieści się izba pamięci Radka Pilařa – ilustratora opowiadań o Rumcajsie i jego rodzinie. Pomimo chłodnej soboty mnóstwo ludzi, większość stanowią rodzice z dziećmi. Na każdym kroku coś się dzieje, w dużym i małym rynku – trzy sceny, w bocznych uliczkach, aż kipi od aktywności, pod arkadami gra kataryniarz, w podwórcach i starych kamieniczkach wiele niespodzianek. WSZYSTKO dla małych i większych dzieci. Z nadmiaru wrażeń grupa polska dzieli się na cztery grupy i spotykają się dopiero na pysznym obiadku.

 

W sklepach z zabawkami postacie ze znanych czechosłowackich bajek. Jest Krecik, Żwirek i Muchomorek, Makowa Panienka i rusałka Amalka. Kuszą przepiękne lalki w cenie od kilkudziesięciu do kilkuset koron. Wielki zawrót głowy. Bierkowicko-Wojborzańska grupa trafia do warsztatu szewskiego Rumcajsa, kiedy to jeszcze nie pracował na etacie zbójnika. W drewnianej chatce bohaterowie Rumcajsowej rodzinki oraz narzędzia, młotki, szydła, dratwy i kopyta szewskie. Zapachy jak to zwykle u szewca.

 

Dzieci z Ruszowic i Żelazna zwiedzają muzeum Rumcajsa. Prócz zwykłych eksponatów mogą osobiście uruchomić bajkowe scenki, a także poznać działanie fotoplastikonu. Dotykają, wąchają i pozują do zdjęć. Jest kolorowo, a od nadmiaru wrażeń kręcą i kręcą każdym kołem i każdym ruchomym kołowrotkiem. Akcja za akcją toczy się, jak w czeskim kinie. Z wielkim aplauzem wpadają do studenckiego warsztatu stolarskiego, gdzie od podstaw klepią drewniane miecze. Schodzą również do jaskini smoka, gdzie wyobraźnie nie płata figla.

 

Grupa ołdrzychowicko-szalejowska wyrusza do rynku poznawać kolejne atrakcje. Jest wielka góra piachu do budowania zamków i nie tylko. Huśtawki, karuzele, samochody, zabytkowy wóz strażacki – wszystko kusi bajecznymi barwami. Na scenie postacie z bajek zapraszają dzieci na spektakle, które odbywają się przez cały dzień. Można wziąć udział w warsztatach artystycznych i ruchowych, stolarskich i kowalskich, a także popuścić wodze własnej fantazji. Dzieci czeskie chętnie asystują magikowi, aby wspólnie wyczarować np. królika z kapelusza. Kolejka jest tak długa, że dzieci polskie mogą jedynie popatrzeć.

 

Dziewczęta z Krosnowic i Wojciechowic rozbiegają się po tutejszych kramach, bo od nadmiaru prezentów głowa przecież nie boli. Zahaczają o przedstawienia teatralne, koncerty młodych, pokazy filmowe i studenckie pracownie rzeźby w kamieniu. Wzrokiem omiatają  postacie z bajek i biegną na dziedziniec pałacu, gdzie funkcjonują pracownie artystyczne cechów rzemieślniczych i zamierzają popróbować swoich sił. Do Polski przywożą własnoręcznie wykonane pamiątki.  

 

W dużym rynku niektórzy trafiają do galerii makiet, która przedstawia charakterystyczne czeskie domostwa, restauracje, biura, jest także biblioteka, która nie grzeszy porządkiem.  Kiedyś takie tekturowe makiety dzieci polskie wykonywały w pudełkach po butach. Zwiedzamy lokalny kościół katolicki i zatrzymujemy się przy dwóch wiekowych fontannach, w których lśni od różnonarodowych monet. Dzień pełen wrażeń mija szybciutko. Z pamiątkami i prezentami dla kochanych mamuś wróciliśmy szczęśliwie do Polski.