Legendy połączyła tradycja
A A A
Mariola Huzar, własne 24.11.2012

Podczas 5 edycji konkursu „Odkrywamy świat legend Ziemi Kłodzkiej i Mikroregionu Rychnovsko” odwagę miało wystartować sześć zespołów teatralnych z nst. sztukami;

Szkoła Podstawowa z Ołdrzychowic Kłodzkich i Żelazna  - "Legenda o zamku Homole"

Szkoła Podstawowa z Krosnowic - "Skarga Nysy"

Zespół Szkół w Wojborzu - "Pełnik europejski"

Szkoła Integracyjna w Szalejowie Górnym - "O zalotach Liczyrzepy do pięknej Emilki"

MS Slatina nad Zdobnici - "Leśna pani".

 

Oceniało jury w składzie: państwo Romana i Leszek Majewscy, pan Paweł Korab – teatrolog, pan Petr Tůma – starosta Slatiny nad Zdobnicί, pan Vladimir Hulman – przewodniczący Stowarzyszenia Rozwoju Regionalnego i Współpracy Czesko-Polskiej, Marketa Sergejko tłumacz oraz Mariola Huzar – dyrektor Biblioteki Publicznej Gminy Kłodzko.

 

Jury sugeruje, aby w regulaminie 6 konkursu pojawiły się takie kryteria oceny jak: wartości historyczne i społeczne oraz przekaz bez przemocy.

 

Dwa równorzędne pierwsze miejsca w klasyfikacji generalnej przyznano dla zespołów z Ołdrzychowic Kłodzkich oraz Slatiny nad Zdobnicί. Dyplom za najciekawszy scenariusz trafił do SP Krosnowice. Legenda zaprezentowana przez SI z Szalejowa Górnego otrzymała certyfikat za najlepszą własną interpretację tekstu. Najciekawszą reżyserię pokazał ZS z Wojborza. Najciekawszą scenografią popisała się NSP z Żelazna.

 

Konkurs realizowany był w ramach mikroprojektu „Łączy nas tradycja” współfinansowanego ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz budżetu państwa za pośrednictwem Euroregionu Glacensis w ramach Programu Operacyjnego Współpracy Transgranicznej Republika Czeska- Rzeczpospolita Polska 2007 -2013 „Przekraczamy granice“

 

Prawdziwą niespodziankę przygotował zespół „Jaskier” z Ołdrzychowic Kłodzkich, który na melodię „Glory, glory Alleluja” odśpiewał wraz z publicznością „śpiewankę o Liczyrzepie”, zadedykowaną dla państwa Majewskich. Na scenie pokazał się również lokalny zespół taneczny „Flamenco”.

 

Organizatorami wydarzenia byli: Ośrodek Kultury, Sportu i Rekreacji Gminy Kłodzko, Stowarzyszenie Społeczno-Kulturalne JASKIER, Szkoła Podstawowa im. Gen. Wł. Sikorskiego oraz Biblioteka Publiczna Gminy Kłodzko.

 

Tak brzmi w całości zwycięska „Legenda o zamku Homole”;

 

Jeden z władców zamku miał młodą i piękną żonę. Pewnego razu przybył na zamek z odległych stron rycerz młody i urodziwy. Nie minęły trzy dni, jak młodzi wyznali sobie miłość podczas tajemnej schadzki. Lecz bogdanka nie chciała się zgodzić na ucieczkę z kochankiem, który nie miał nic prócz konia i zbroi.

 

Pewnego jesiennego dnia obaj mężczyźni znużeni polowaniem odpoczywali w oświetlonej łuczywem sali rycerskiej, racząc się obficie miodem. Starszego wiekiem władcę zmorzył głęboki sen. Raptem silny powiew jesiennego wiatru wyważył okno, zdmuchnął płomień łuczywa i strącił wiszący na ścianie sztylet. Stalowa klingę rozjarzył na chwilę zimny blask księżyca, który w tej chwili ukazał się spoza czarnej zasłony pędzonych wiatrem chmur.

 

Ręce obojga młodych spotkały się na rękojeści sztyletu. Wyrok zapadł. Wykonała go kobieta. Wkrótce została żoną młodego rycerza. Ich pożycie nie mogło jednak być szczęśliwe. Trapieni wyrzutami sumienia trwonili czas i zawartość zamkowego skarbca na zabawy i hulanki, szukając w nich zapomnienia. Młodemu panu po niedługim czasie znudziła się żona. Zatęsknił za wolnością, ale nie chciał też wyrzec się uzyskanego przez małżeństwo bogactwa. Z sercem przebitym tym samym sztyletem skonała piękna pani zamku Homole. Młody władca zaczął teraz napadać na przejeżdżających traktem kupców, niewoląc ich żony i córki; zamek Homole stał się siedzibą rozbójników. Dwa razy w roku, w rocznicę owych wydarzeń, o północy biała postać pięknej damy podąża stromą ścieżką ku ruinom zamku…

 

Minęło sto lat od tych tragicznych dni. Którejś nocy pewien biedny drwal poszedł do lasu, aby znaleźć jakieś pożywienie dla swych głodujących dzieci. Nagle natknął się na białą damę, która słodkim głosem w całym blasku swej nieziemskiej urody zaczęła go błagać, aby ulitował się nad nią i zdjął z niej czar. Tylko raz na sto lat przez siedem dni mógł ją ktoś odczarować, a termin ten miał właśnie upłyną pojutrze.

 

- Jeśli zechcesz mnie odczarować – mówiła – pojawię ci się jeszcze jutro, ale nie taka jak dziś, lecz w postaci ohydnej żmii z pękiem kluczy w pysku. Nie bój się jednak, owa żmija nie będzie miała mocy czynienia zła komukolwiek. Zabij gada i odbierz mu klucze, a będę wyzwolona.

 

Drwal oczarowany piękną zjawą zgodził się. Ale nazajutrz, gdy w tym miejscu rzeczywiście zobaczył straszną żmiję sunącą ku niemu, opuściła go odwaga i uciekł. Pani Lewińskiego zamku była skazana na dalsze sto lat pokuty. Podobno po tych stu latach znalazł się jednak jakiś odważny człowiek, który celnym ciosem sztyletu zabił żmiję i wyrwał jej klucze z pyska. Ciało gada rozsypało się w proch, a z prochu uleciał w niebo śnieżnobiały gołąb – dusza nieszczęśliwej pokutnicy. Zostawione klucze otworzyły śmiałkowi podziemia zamku, gdzie znalazł niezmierne skarby. Oszołomiony ich widokiem biedak nabrał do torby trochę najcenniejszych klejnotów, obiecując sobie wrócić potem po resztę, ale w podnieceniu zgubił owe czarodziejskie klucze wyrwane żmii i nigdy już nie zdołał trafić do miejsca, gdzie znajdowało się wejście do podziemi. Ale i ta cząstka, którą zdołał wynieść, uczyniła go bogatym na całe życie.

 

Wieść niesie, że skarby pani Lewińskiego zamku mogą być jeszcze przez kogoś odnalezione, gdyż pobliskim lesie leży ukryty sztylet, który dwa razy służył jednemu z małżonków do zgładzenia drugiego. Gdy ktoś znajdzie ów sztylet, przemieni się on w klucz, który otworzy szczęśliwcowi przejście do podziemi wypełnionych skarbami.

 

Na zakończenie legendy autor użył zwrotu „Lewiński Zamek”, ale oczywiście chodzi tu o ten sam zamek Homole.

 

Źródło: Romana i Leszek Majewscy, „Legendy i Opowieści Ziemi Kłodzkiej”