O Trzech Królach w trzech odsłonach
A A A
Mariola Huzar, własne 31.01.2022

Filia Biblioteki Publicznej Gminy Kłodzko w Starym Wielisławiu prezentuje „Trzech Króli” w trzech odsłonach. Utwór literacki pt. „Ballada o Trzech Królach” napisał Krzysztof Kamil Baczyński


Ta­jem­ni­cę prze­sy­pu­jąc w so­bie
jak w za­mknię­tej ka­dzi ziar­no,
je­cha­li trzej kró­lo­wie
przez zie­mię rudą i skwar­ną.

Wiel­błąd ko­ły­sał jak maszt,
a pia­sek po­dob­ny do wody;
i my­ślał król: "Je­stem mło­dy,
a nie mi­nął mnie wiel­ki czas.
I zo­ba­czę w pur­pu­rze ru­bi­nów
ogień, siły ma­gicz­ny blask;
może sta­nę się moc­niej­szy od czy­nów
przez ten je­den, je­dy­ny raz".

Ty­grys prę­żył siłę jak wąż,
mię­śnie w pu­chu gra­ły jak har­fa.
Na ty­gry­sie je­chał dru­gi mąż,
siwą grzy­wę w za­my­śle­niu szar­pał.

"Te­raz - my­ślał - po la­tach tylu,
gdy zo­ba­czę, jak pło­mie­nie cudu drżą,
moje cza­ry skar­bów mi uchy­lą,
moje wróż­by na­bie­gną krwią.

Zie­mia peł­na jak zło­ty orzech,
pęk­nie na niej sko­ru­py głaz,
usta ja­skiń dia­men­to­wych otwo­rzy
przez ten je­den, je­dy­ny raz."

Trze­ci król na ry­bie
wiel­kiej jak wy­spa je­chał
przez ste­py po­dob­ne szy­bie
błę­kit­nej pod wia­tru mie­chem.

Nu­cił: "Po la­tach stu
kwiat po­cząt­ku i koń­ca ogień
w jed­no koło zwią­za­nych nut
gdy zo­ba­czę, sam się sta­nę Bo­giem.

W su­che li­ście mo­ich ciem­nych ksiąg
spły­nie mą­drość od­wiecz­nych gwiazd
i osią­dzie w mi­sie mo­ich rąk
przez ten je­den, je­dy­ny raz".

A w pa­ła­cach na lą­dach zie­lo­nych,
co jak suk­no wzbu­rzo­nej fali,
mie­li kró­le trzej błę­kit­ne dzwo­ny,
w któ­rych ser­ca swe na co dzień cho­wa­li.

A tak śpiesz­nie bie­gli, że w po­śpie­chu
wzię­li tyl­ko my­śli peł­ne grze­chu.

Więc uklę­kli trzej kró­lo­wie za­dzi­wie­ni,
jak trzy słu­py zło­ci­ste­go pyłu,
nie wi­dząc, że się ser­ca trzy po zie­mi
wlo­kły z nimi jak psy smut­ne z tyłu.

I spoj­rze­li na­gle wszy­scy trzej,
gdzie dzie­ciąt­ko jak kro­pla świa­tła,
i uj­rze­li, jak w pęk­nię­tych zwier­cia­dłach,
w so­bie - czar­ny, hu­czą­cy lej.

I po­czu­li na­gle ser­ca trzy,
co jak pię­ści stę­ża­ły od żalu.

Więc już w wiel­kim po­ko­ju wra­ca­li,
ko­ły­sa­ni przez zwie­rzę­ta jak przez sny.

Wiel­błąd z wol­na huś­tał jak maszt,
ty­grys ci­cho jak mo­rze mru­czał,
ryba smu­gą po­wie­trza szła.

I pły­nę­ło, i szu­mia­ło w nich jak ru­czaj.
Po­wra­ca­li, po­śpie­sza­li z wy­so­ko­ści
trzej kró­lo­wie na­ucze­ni mi­ło­ści.


Natomiast w bibliotece, pani bibliotekarka Ewa zorganizowała warsztaty na najpiękniejszą koronę z okazji Święta Trzech Króli dla każdego… W zajęciach wzięły udział dzieci, którym pomagali także rodzice. Na początku wszyscy wybierali wzór korony, jaki chcą wykonać. Następnie na wybranym brokatowym papierze dzieci wycinały, ozdabiały błyszczącymi elementami i pozowały w swoich pięknych koronach.


„Podróż Trzech Króli” w formie klasycznej opisuje Eliot Thomas Stearns:


Mroźna to była wyprawa,

W najgorszą porę roku

Na podróż, i to tak długą podróż:

Drogi trudne i ostry wiatr,

Najsroższy to czas zimy.

A wielbłądy w otarciach, kulejące, oporne,

Leżą w topniejącym śniegu.

Żałowaliśmy czasem

Tych letnich pałaców na stokach wzgóż, tarasów,

Jedwabistych dziewcząt z sorbetem.

Poganiacze wielbłądów klną, mruczą

I uciekają, i pragną swych trunków i kobiet,

I gasną nocne ogniska, i nie ma schronienia,

I miasta wrogie i nieprzyjazne osiedla

I wsie, choć brudne, biorą wysokie opłaty:

Ciężka była wyprawa.

W końcu woleliśmy iść przez całą noc,

Sypiać byle jak,

Z głosami brzmiącymi w uszach, mówiącymi,

Że to było głupie.


O świcie zeszliśmy do łagodnej doliny,

Mokro, niżej śniegu i zapach roślinności;

A tam płynący strumień i wodny młyn biją w ciemność,

Trzy drzewa na niskim niebie,

Stary siwy koń galopujący po łące.


Dotarliśmy do tawerny z liśćmi wina nad progiem,

Sześć dłoni w drzwiach otwartych gra o srebrniki w kości,

Nogi kopią puste bukłaki.

Ale nie było żadnych wieści, więc szliśmy dalej,

By przybyć wieczorem, w porę nie za wczesną

Znaleźć miejsce; to było (można rzec) pokutnicze.


Wszystko to było dawno temu, pamiętam,

Zrobiłbym to znów, ale ustalmy

To, ustalmy

To: wiodła nas ta droga do

Narodzin czy Śmierci? Narodziny,

To pewne, były. Widziałem narodziny i śmierć,

Myślałem, że się różnią; Narodziny

To ciężka i gorzka agonia, jak Śmierć, nasza śmierć.


Wróciliśmy do naszych krain, tych Królestw,

Ale teraz nie żyje się tutaj tak łatwo, jak kiedyś,

Pośród obcych ludów i ich bogów.

Powinienem chcieć innej śmierci.




Archiwum